Podcast

Wewnątrz i Zewnątrz sterowność – co to jest i jak na nas wpływa ?

Premiera Podcastu Pasja Radość Życie

prokrastynowanie

Wewnątrz i zewnątrz sterowność – co to jest i jak na nas wpływa?

 

Zapraszam do wysłuchania 4 odcinka podcastu Pasja Radość Życie. Gdzie opowiadam o treningu mentalnym i aspektach zdrowia, holistycznym podejściu do człowieka jako elementu we wszechświecie. Dzielę się również swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. A w przyszłości będę zapraszał tu ludzi z pasją w życiu.

Link do odcinka tutaj  

Premiera Podcastu Pasja Radość Życie
Premiera Podcastu Pasja Radość Życie

CWICZENIA:  

#Test na określenie czy jesteś bardziej wewnątrz czy zewnątrz sterowny: 

1. O tym, czy ktoś odniesie sukces decyduje:

a) własna, ciężka praca.

b) przede wszystkim szczęście, choć własna praca też jest potrzebna.

2. Zdrowe odżywianie jest:

a) konieczne, ponieważ to jak się odżywiam wpływa na mój stan zdrowia, samopoczucie, długość życia.

b) może i potrzebne, ale nie ma aż takiego znaczenia. To, czy będę zdrowy zależy od wielu czynników, na które nie mam wpływu.

3. Prowadziłeś samochód i miałeś wypadek. Co myślisz?

a) Powinienem był jechać wolniej i bardziej uważać.

b) I znowu mam pecha. To jakieś feralne miejsce.

Jeżeli w większości wybrałeś odpowiedziato raczej jesteś osobą o wewnętrznym poczuciu umiejscowienia kontroli. Wybranie większości odpowiedzibsugeruje, że masz zewnętrzne poczucie umiejscowienia kontroli.

#Analiza porażki 

Usiądź w miejscu w którym poczujesz się bezpiecznie.

Przyjmij wygodną pozycję ciała i zacznij obserwować swój oddech bez zwalniania lub przyspieszania go.Daj sobie na to od 3 do 5 min. Po tym czasie wyobraź sobie sytuacje w której czujesz że nie poszło po twojej myśli, i obwiniasz wszystkich i wszystko o zaistniałą sytuację.

Zapytaj siebie czy dałęm wtedy z siebie 100 %?

Czy podczas przygotowania się też byłem zaangażowany?

Czy istnieje jakaś lekcja dla mnie na przyszłość z tego wydarzenia?

Jak mogę podejść kolejny raz do podobnego zadania?

Jeśli to nie moja wina to czy mogę już skończyć obwiniać tych którzy zawinili i przestać się tym zajmować tylko zająć się obecnymi wyzwaniami?

#Ja mam nad tym kontrolę! 

Wyzwanie: zacznij wstawać wcześniej  o 15 min( niż zazwyczaj wstawałeś do tej pory) przez kolejne 30 dni, notuj każdy dzień o której wstałeś i zapisuj co się wydażyło dzień wcześniej kiedy nie udało ci się sprostać temu wyzwaniu i kto za to odpowiada?

Napisz do mnie po 30 dniach jakie masz wnioski.

Lub codziennie przez 20 min spacer dalsz część ćwiczenia jak przy wcześniejszym wstawaniu.

 

#Jak jeszcze wzacniać wewnątrz sterowność ?

Dobrym sposobem jest próbowanie różnych rzeczy. Sprawdzenia się w działaniu, kierowania małymi zespołami, angażowanie się w jakieś akcje społeczne, wyjazdy różnego typu i na w takich właśnie sytuacjach można sobie sprawdzać to jak ja się zachowuje,  jakie przyjmuje role?  Jak grupa bardzo na mnie wpływa czy potrafię być wewnątrzsterowny w takich sytuacjach ?  I takie doświadczenie siebie w takiej grupie może nam dać podpowiedź w którą stronę w przyszłości chcielibyśmy iść.

Człowiek wewnątrzsterowny kieruje swoim zachowaniem samodzielnie. Jest aktywny, niezależny od innych ludzi, zdolny do podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności.

 

Powodzenia

 

Dlaczego uczestnicy CAMPU LEPIEJ TERAZ płakali po jednym z ćwiczeń?

Dlaczego uczestnicy CAMPU LEPIEJ TERAZ płakali po jednym z ćwiczeń?- Jarek Brzozowski i Radek Budnick

Camp Lepiej teraz w Górach
W drodze na Jałowiec

 

Na to wydarzenie przyjechały osoby z 3 krajów, które mimo różnic dotyczących ścieżki zawodowej i życiowej, łączyła pasja słuchania Podcastu Lepiej Teraz

 

link do odcinka tutaj 

Z odcinka dowiesz się m.in:

  1. Jak wrażenia z CAMPU?
  2. Kto przyjechał na CAMP LEPIEJ TERAZ?
  3. Jaka była motywacja uczestników?
  4. Jak wyglądały Warsztaty?
  5. Co nas zaskoczyło w uczestnikach?
  6. Jakie ćwiczenie wywołało najwiecej emocji?
  7. Które było najtrudniejsze?
  8. Które ćwiczenie najbardziej się podobało?
  9. Co zmienimy w następnym CAMPIE?
  10. Dlaczego następny CAMP będzie poświęcony byciu NIEZNISZCZALNYM po Stoicku ?
  11. Czy zaskoczyło mnie to, że uczestnicy wolą odcinki solo?
  12. Jakie pytania pojawiały się najczęściej?

Co robi nam stres, 17 kluczowych pytań i odpowiedzi.

Rozmowa w podcascie lepiej teraz

Co robi nam stres, 17 kluczowych pytań i odpowiedzi.

Zapraszam Cię do wysłuchania podcastu Lepiej Teraz, w którym miałem przyjemność być gościem i odpowiedzieć na pytania odnośnie do stresu, w pracy, w biznesie, w sporcie.
Kilka z kluczowych tematów:

Co robi nam chroniczny stres ?

Co utrzymuje w nas wysoki stres?

Czym są otwarte pętle i drzazgi mentalne?

#232 CAMP LEPIEJ TERAZ– Czy stres jest potrzebny w pracy i biznesie?
Link do odcinka tutaj

Co robi nam stres, 17 kluczowych pytań i odpowiedzi.

 

Z rozmowy dowiesz się m.in:
1. Skąd się biorą wulgarne wpisy w necie i agresja na drogach?
2. Czy zna bezstresowy biznes lub czy da się taki prowadzić?
3. Czy na poziom stresu ma wpływ nasze otoczenie?
4. Co robi nam chroniczny stres ?
5. „Nie daje mi to spokoju” często tak mówimy o co chodzi?
6. Czym są otwarte pętle i drzazgi mentalne?
7. Co utrzymuje w nas wysoki stres?
8. Czy sztywne ciało oznacza sztywny umysł?
9. Wysoki kortyzol o nim często się słyszy czy on nam pomaga czy wręcz przeciwnie?
10. Chcę tylko spokoju czy to jest w ogóle możliwe?
11. Czy stres zawsze jest szkodliwy (czy może pomagać nam w przetrwaniu kryzysów)?
12. Czy sport jest najlepszym lekarstwem na stres, dla przedsiębiorcy?
13. Jakie Nawyki rytuały pomogą nam w zbalansowaniu stresu ?
14. Co warto robić, żeby się mniej stresować?
16. Gdzie można pozbyć się takiego stresu? Czy jednorazowy wyjazd w góry może pomóc?
17. Jak będzie pracował ze stresem w trakcie CAMPU?

Wspólnie z Radkiem rudnickim autorem podcastu lepiej teraz oraz głównym prowadzącym po ludzku o pieniądzach. zawodowym podcasterem , przedsiębiorcą organizujemy wspólnie Camp w górach pod nazwą Lepiej teraz w górach.

3 dni, podczas których będziemy uczyć się:

  • Jak zarabiać na swojej pasji;
  • Jak wyjść z dołka gdy utkonołeś w swoim życiu;
  • Wędrować po górach;
  • Uczyć się treningu antystresowego i wizualizacji;
  • Do tego mnóstwo wieczornych rozmów i poznawanie ciekawych ludzi;
  • Będzie również ceremonia kakao.

Lepiej Teraz w Górach

To  wszystko i wiele więcej na naszym pierwszym wspólnym campie 21 do 23 października w malowniczym Beskidzie żywieckim.

Link do oferty tutaj

Rozmawiałem też z Radkiem na live o naszym wyjeździe zapraszam też do rozmowy:

 

Link  do Filmu tutaj 

 

 

Pewność Siebie – podcast

Podcast

Zapraszam do wysłuchania 2 odcinka mojego podcastu Pasja Radość Życie – 2 odcinek w całości poświecony pewności siebie.

W odcinku ćwiczenia treningu mentalnego na wzmacnianie pewności siebie.

Jak radzić sobie z krytykiem wewnętrznym.

Zapraszam link tutaj 

 

Lubisz czytać to zapraszam do wersji tekstowej:

 

Cześć, dzień dobry.

Zapraszam cię na drugi odcinek podcastu. A w nim porozmawiamy dzisiaj o pewności siebie – czym jest, a czym nie jest pewność siebie? Obalimy mity pewności siebie. Przedstawię ćwiczenia, jak trenować i wzmacniać pewność siebie. Powiem też w skrócie o poczuciu własnej wartości, które jest nieodłącznym elementem pewności siebie i budowania pewności siebie.

Więc zacznijmy od początku. Co to jest ta pewność siebie? Definicji książkowych jest bardzo dużo. Pewność siebie jest to stan, kiedy czujemy się dobrze sami ze sobą, kiedy akceptujemy siebie ze swoimi cudownymi zaletami, ale też swoimi wadami. I dajemy sobie prawo do bycia takimi, jacy jesteśmy. Jednocześnie nie odbierając sobie prawa do zmiany. Chcę powiedzieć, że pewność siebie to stan umysły, w którym masz wiarę we własne umiejętności i możliwości. Czujesz, że jesteś w stanie wykonać jakieś zadanie dlatego, że wykonałeś już setki podobnych zadań i w tym aspekcie masz swoją pewność siebie. Albo wierzysz, że jesteś w stanie nauczyć się wszystkiego, co jest potrzebne, żeby wykonać jakieś nowe zadanie. I nieważne, ile etapów tam będziesz musiał przejść, nieważne, ile czasu zajmie to wszystko. Ty wiesz, ty wierzysz, że jest to możliwe do zrobienia, do zrealizowania, bo masz do siebie zaufanie. Pewność siebie, a raczej stopień pewności siebie, jest takim odbiciem naszego wewnętrznego stanu, czyli uczuć, myśli, emocji w kontekście jakiegoś zadania. Niezależnie, czy to będzie wygłoszenie prezentacji przed grupą 10 czy też 100, czy tysiąca osób. Czy umówienie się na randkę z nowo poznaną dziewczyną albo podejście i zagadnięcie do niej – czy to przez chłopaka, czy to przez dziewczynę. Celem może być przebiegnięcie maratonu, mój ulubiony koronny dystans. Czy też takie bardziej przyziemne sprawy jak: złożenie reklamacji w sklepie, powiedzenie o niewłaściwym potraktowaniu nas podczas zakupów, czy wyrażenie swojej opinii, wygłoszenie swojego zdania odmiennego, odrębnego od całej grupy, na jakimś spotkaniu. To jest właśnie możliwość zdrowej pewności siebie, kiedy potrafimy to zrobić. Bo często pewność siebie mylona jest też z arogancją czy też brakiem lęku, takim ślepym dążeniem do celu. I co w tym jest ważnego? Każdy człowiek, który robi coś nowego czy też poddaje się, zaczyna walczyć o większe wyzwanie, będzie odczuwał lęk, będzie odczuwał strach. Tylko poziom lęku, poziom strachu, z czasem, kiedy wystawiamy się na trenowanie – czyli trenujemy to, co ja mówię o treningu mentalnym, że my trenujemy – sprawia, że ten poziom się obniża, że nasze wytrenowanie pozwala nam stawiać czoła większym wyzwaniom. Stawiać czoła większym strachom, które pojawią się na naszej drodze. I kiedy budujemy to poprzez trenowanie, kiedy sprawdzamy siebie w treningu, to okazuje się, że jesteśmy więcej w stanie wytrwać, więcej w stanie wytrzymać. W pewności siebie jest tak, że czasem czujemy duży dyskomfort, czasem czujemy duży strach, lęk. Ale pomimo tego mamy zaufanie do siebie i działamy. A czasem czujemy się nabuzowani jak drużyna piłkarska, jak drużyna siatkarska, czy jakiś sportowiec, który wychodzi do ringu i ma taką swoją kotwicę, która mu się odpala w momencie wejścia do tego ringu, że on chce pożreć rywala, że on chce go zmieść z tego ringu. Bo on jest przygotowany na 100%. On wie, jak mocno trenował, jak się przygotowywał, jest tym wszystkim naładowany i wie, że teraz da z siebie wszystko. Jednocześnie ten sam sportowiec, ten sam przedsiębiorca, który jest przygotowany na jakieś ważne wydarzenie, nie łączy pewności siebie z samym wynikiem, ale z drogą. Bo czasami nasze przygotowanie będzie na 100% naszych możliwości, ale rywal, przeciwnik czy sytuacja, która się przydarzy, może doprowadzić do tego, że z tego pewnego zwycięstwa – tak w cudzysłowie – okazuje się porażką. I czy to ma oznaczać, że my mamy się stać niepewni siebie? Pewnie pojawią się jakieś emocje, pewnie pojawią się różne doświadczenia, smutek, złość, frustracja, gniew. Możemy nawet popłakać w poduchę, ale to nie oznacza, że spada nasze poczucie wartości, czy nasza pewność siebie mocno dryfuje w dół. Wiadomo – jeśli sportowiec 10 razy z rzędu doświadcza porażek, to jemu jest najważniejsze przełamać się, żeby odciąć go od tej pętli trudnych spotkań. Więc czy to odnosząc do biznesu, czy to odnosząc do sportu, czy do życia – są sytuacje, które nie pójdą po naszej myśli. Ale mając swoją pewność siebie, mając poczucie własnej wartości, to jesteśmy w stanie zrobić krok do przodu. Nawet kiedy wcześniej musieliśmy zrobić dwa do tyłu i wiemy, że dalej dążymy do naszego celu. Do osiągnięcia tego, co sobie założyliśmy. I że droga, po której idziemy, ona nie jest taka cudownie prosta autostrada sześciopasmowa i na niej nie ma nikogo. Tam jest trochę jak w górach. Taka sinusoida – są doliny, nawet są duże dołki, a potem zaczynamy się wspinać. Jakiegokolwiek nie wzięlibyśmy pod uwagę obszaru naszego życia, to każdy z nas znajdzie ten, w którym czuje się pewny siebie, bo na przykład: robienie kanapek wielu z nas przychodzi z łatwością i czujemy tutaj, że mamy tą pewność robienia tych kanapek. One nam smakują, smakują naszym najbliższym. Czy jazda samochodem… Na początek totalnie nam to może nie wychodzić, uważamy, że to jest nie dla nas, że my się tego nie nauczymy. Jak to połączyć? Zmianę biegów, sprzęgło, gaz, hamulec, jeszcze kierowanie kierownicą, wrzucanie kierunków, obserwację całego skrzyżowania. Początkowo wydaje się to niemożliwe, ale z czasem, kiedy trenujemy, kiedy chodzimy na kolejne jazdy, kiedy uczymy się, kiedy instruktor pozwala nam popełnić jakiś błąd i w ostatnim momencie hamuje, to my się przez to uczymy – przez te różne sytuacje, które nas tam spotykają. I po pewnym czasie, po iluś tam godzinach (nie wiem, ile teraz jest godzin podczas kursu nauki jazdy) stajemy się już kierowcami i na początku nasze umiejętności nie są jeszcze tak duże. My zdaliśmy egzamin, my jesteśmy już kierowcami, pełnoprawnie możemy poruszać się po tej drodze, natomiast musimy zachować ostrożność, musimy być bardziej skoncentrowani. I jeszcze to wymaga od nas dużego, większego wysiłku niż kierowca, który jeździ 10-15 lat. Co nie oznacza, że ten piętnastoletni doświadczony kierowca może mniej uważać. Chodzi o to, żeby nie wchodził w takie rutynowe działanie, ale jemu jest łatwiej już zmieniać pas, zmieniać biegi, robić więcej czynności i robi to mechanicznie. I my też, budując swoją pewność siebie w różnych obszarach, pewne rzeczy robimy automatycznie. Czyli na przykład osoba, która chce nauczyć się występować publicznie nie może zacząć od tego, że pójdzie na wyzwanie i powie: dobra, to dzisiaj zapisuję się i będę tam wygłaszał przemowę przed 1000 ludzi. Oczywiście, mogłaby tak zrobić, tylko jeżeli to ma być merytoryczne, jeżeli to ma być wartościowe, to może się okazać, że ona się spali, ale jeśli ona sobie zacznie dzielić to zadanie na mniejsze kroki, czyli tak jak z zasadą jak zjeść słonia – słonia trzeba zjeść po małym kawałku. Czy też metoda Kaizen – metoda małych kroków. Pierwsze, co bym zrobił, to napisał coś o sobie, napisał trzy moje życiowe sukcesy, trzy moje życiowe porażki, napisałbym czym się lubię interesować, napisałbym, jak lubię spędzać wolny czas. Wygłosiłbym to przed lustrem, później nagrałbym głos, nagrałbym obraz, oglądałbym. Później zaprezentował bym to przed jakąś mniejszą grupą, a później oczywiście polecam to, co już mówię od dawna – zapisałbym się do klubu Toast Masters, gdzie warunkach takich bezpiecznych można trenować sztukę wystąpień publicznych, uczyć się tego, dostawać informację zwrotną. I później zacząłbym już występować przed większą publicznością. I to, jak właśnie na przykładzie wystąpień publicznych, zawsze powtarzam, że pewność siebie to jest droga – droga do poprawiania swoich umiejętności w danym zakresie. I wtedy budujemy swoją pewność siebie. Bo jak czasami słyszę podczas treningów mentalnych czy coachingu, że „ja jestem niepewną osobą”, to ja się pytam: w jakim obszarze?, w czym nie jesteś pewny siebie? – We wszystkim. Ja mówię: tak, no dobra, ale jakaś część Ciebie wykręciła numer telefonu, zadzwoniłeś do mnie i umówiłeś się na spotkanie. Czyli tu nie masz zerowej pewności siebie. To może już jest 50, może 60. Jesteś człowiekiem odważnym, bo podjąłeś się takiego wyzwania. Czy też… Kiedy… Masz żonę? Masz! To poprosiłeś ją o rękę. Tak, to też było dla ciebie wyzwanie, ale poradziłeś sobie z tym, więc są obszary, w których już tą pewność siebie w jakiś sposób zbudowałeś (zbudowałaś). I ważne, żeby nie oceniać siebie tak zerojedynkowo, że ja jestem, w ogóle nie mam pewności siebie albo mam taką mega pewność siebie w każdym obszarze. Nie, bo jeśli mówimy o pewności siebie, to ona się dotyczy różnych obszarów naszego życia i można ją wzmacniać i spojrzeć na siebie. Trzeba zrobić taki swój wewnętrzny audyt. W jakich obszarach chciałbym(chciałabym) wzmocnić swoją pewność siebie? Co dałoby mi to, że ja wzmocnię tutaj, tą swoją pewność siebie? Jak to mogę zrobić? Jaki zrobię pierwszy krok? Jaki zrobię kolejny? Zrobić sobie taką mapę drogową tego projektu, wzmacniania swojej pewności siebie w danym obszarze. 

Więc, jak sami słyszycie, pewność siebie to złożony element. Ale pewność siebie na pewno nie jest cechą wrodzoną, otrzymaną raz na zawsze. Że albo się ją ma, albo się jej nie ma. To już wam rozwiewam tą wątpliwość. Ten MIT o tym, że ludzie rodzą się z pewnością siebie – nie. To na pewno tak nie działa. Natomiast może być tak, że część osób jako dzieciaki wychowują się w rodzinach, w których jest więcej prawa do popełniania błędów, jest więcej wzmacniania pewności siebie poprzez chwalenie tych dzieci, poprzez spędzanie z nimi czasu, dawanie im możliwości, poznawania różnych rzeczy, opiekowania się. Te dzieciaki będą miały lepszy start, ale nie oznacza to, że później zrobią dużo więcej niż ci, którzy zaczną budować swoją pewność siebie w różnych obszarach. Mając lat 18, 20, może 30, a może i 50. Bo miałem też osoby na treningu, które miały 50 lat i dopiero zaczęły budować swoją pewność siebie, i okazało się, że powiedziały, że to było najpiękniejsze doświadczenie, kiedy nauczyły się stawiać granice, kiedy nauczyły się akceptować siebie ze swoimi pozytywami i z tym, że mają jakieś swoje słabsze strony. Więc tak, jak już powiedziałem wcześniej, pewność siebie jest jak mięsień trenowany na siłowni. Gdy zaczynasz pierwszy raz ćwiczyć, to nie od razu podniesiesz sztangę, a na niej 100 kg. Może na początek wystarczy podnieść samą sztangę, która waży 10, 15 może 20 kg. A może trzeba się nauczyć tego ruchu podnoszenia sztangi i będziesz ćwiczyć z kijem od szczotki? Każdy z nas zaczyna z innego miejsca. I pierwsza rzecz w budowaniu pewności siebie: nie porównuj się do innych. To ci nic nie da. Jak będziesz się porównywać do ludzi z pierwszych stron, to będziesz widzieć piękny obraz uśmiechniętego człowieka. Będziesz widzieć piękny obraz Ferrari, może Mercedesa. Będziesz widzieć piękny dom i wiele różnych rzeczy materialnych. Ale nie wiesz, ile za tym wszystkim stoi bólu, cierpienia, wyrzeczeń. Albo też kompleksów zapychanych właśnie przez rzeczy materialne. Więc może z jednej strony wydawać się, że widzisz kogoś pewnego siebie, a tak naprawdę on nie jest pewny siebie, ona nie jest pewna siebie. Tak często trudno mi jest zrozumieć, czy jakby mechanizmy znam, ale trudno mi przyjąć to, że piękne kobiety szpecą siebie, szpecą siebie przez to, że poddają się kolejnej operacji plastycznej. Jak wpadną w wir operacji to tak samo jak niektórzy zaczynają robić tatuaże – jak zrobią jeden tatuaż: zasada złota – daj sobie rok przerwy i dopiero pomyśl o drugim. Bo jak wpadniesz w ten wir to robisz jeden po drugim i staje się to uzależniające. I tak samo uzależniające stają się te operacje plastyczne. Te cudowne, piękne kobiety… A najważniejsze, że one są też wrażliwe, inteligentne, potrafią osiągać swoje sukcesy, potrafią realizować takie projekty… One mówią, że są nie dość wystarczające, dobre czy też nie dość piękne, tak jakby chciały. I wydają setki tysięcy złotych na to, żeby swoją pewność siebie, swoje poczucie własnej wartości zbudować poprzez operacje plastyczne, korektę nosa, powiększenie piersi, odtłuszczanie jakieś. Ale tak naprawdę to nic nie daje, bo one po tej pierwszej operacji będzie kolejna, po kolejnej kolejna i tak dalej. Z czego to się bierze? Bierze się z tego, że mamy niskie poczucie własnej wartości. Bierze się to z tego, że chcemy pójść drogą na skróty. I to nie jest to, co wcześniej wspominałem w poprzednim podcaście, dźwignie treningu mentalnego, żeby użyć mniejszej do stworzenia siły większej. Nie, nie o tym mówię. Mówię o tym, że ktoś chce się odchudzić, ale chce to mieć ot tak, w jednej chwili i poddaje się jakiejś operacji. To nie jest dobra droga. Może czasami być potrzeba jakaś tam pomniejszenia żołądka, bo to już jest taka otyłość bardzo duża, ale w innych przypadkach warto udać się na trening. Warto stworzyć swoją własną historię, swoją własną drogę budowania pewności siebie poprzez trening, poprzez to, że spadnie nam waga, że wzmocnimy swoje mięśnie, że nasze ciało będzie lepiej wyglądać, że my sami ze sobą będziemy się lepiej czuć, że te pozytywne hormony, które się wytworzą w trakcie tych treningów, dadzą nam siłę do kolejnych wyzwań, do kolejnego działania dla siebie, w końcu – zaopiekowania się sobą, stania się najlepszym swoim przyjacielem. Więc to, co powtarzam od początku, budowanie pewności siebie w jakimś obszarze to jest droga. Nie robi się to za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To po prostu trwa. To jest proces i trzeba dać sobie możliwość tego, że będą po drodze trudne momenty. Bo stal wytapia się w wysokiej temperaturze. I my też się w tej wysokiej temperaturze wytapiamy w pewien sposób, tak metaforycznie.

 

I chciałbym wam teraz tutaj opowiedzieć pewną historię, którą usłyszałem na jednym ze szkoleń. O tym, jak ojciec chciał przyzwyczaić czy też nauczyć swoją pięcioletnią córeczkę do tego, że w życiu na pewno wiele razy usłyszy „nie” od innych. I nie będzie to „nie” skierowane do niej, żeby ona się poczuła gorsza. Czy poczuła się, że nie jest wartościowa. Że to „nie” jest czymś neutralnym, niezależnym od niej. Pomimo tego jakby się starała, jednym ludziom będzie się coś podobało, drugim nie. Jedni będą coś akceptować, a drudzy nie. Więc ten tata – nazwijmy go Marek – wymyślił, że zabierze córkę do pobliskiego parku. Piękne, szerokie ścieżki, cudowna wiosenna pogoda. Jak teraz… Śpiewające ptaki, zieleń, kwiaty. No, idealna przestrzeń i czas na to doświadczenie. I siedząc na ławce, poprosił swoją małą córeczkę o to, żeby machała każdemu przechodniowi, żeby witała się z nimi, mówiła mu swoje imię i pytała też o jego imię. Dziewczynka bardzo szybko podjęła wyzwanie, traktując to jako fajną zabawę. Oczywiście część ludzi była dla niej bardzo miła i przychylna, część była obojętna, ale była też część, która odpowiedziała złośliwością, czy też po prostu odwracała głowę w drugą stronę. I to początkowo raniło tą dziewczynkę. Ale później ojciec wyjaśnił jej, powiedział: Słuchaj, ci ludzie mają różne problemy na głowie, to ich „nie” to po prostu zwykłe „nie”. To jest neutralne słowo. Przyjmij to jako zaproszenie do dalszych prób i nie poddawaj się. I dziewczynka tak zrobiła. Jedni mówili „nie”, nie chcieli powiedzieć swojego imienia, odwracali się, czy też robili skrzywioną minę, ale ona dalej uśmiechnięta podchodziła do następnych osób, witała się, machała do nich, pytała ich o imię i podawała swoje. I zapamiętała tą lekcję. I kiedy była w szkole, kiedy brała udział w różnych projektach, to nie poddawała się po pierwszym „nie”. Kiedy zaczęła studia i na tych studiach też pojawiają się jakieś problemy, to też nie poddawała się, kiedy usłyszała pierwsze, drugie czy trzecie „nie”. Kiedy zaczęła pracować w sprzedaży, tym bardziej okazało się, że jest jedną z najlepszych sprzedawców w firmie i nawet sam szef pytał ją: Jak to jest, że ty się nie poddajesz, kiedy słyszysz jedno, drugie czy trzecie „nie”, ty nawet po dziesiątym dalej, z tym samym entuzjazmem i uśmiechem, idziesz dalej? I ona właśnie opowiedziała to, jaką lekcję dał jej tata, kiedy była małą dziewczynką. I że ona zapamiętała to, nauczyła się tego, że to ich „nie” nie jest skierowane do niej – to nie jest o niej, tylko, że oni na przykład nie chcą tego produktu, że nie jest im potrzebny, że może trafiła na zły moment tego człowieka, może do niego zadzwonić raz jeszcze za jakiś czas. I to jej doświadczenie z dzieciństwa, ta jej lekcja, której się nauczyła pomogły jej w dorosłym życiu. Ale sama twierdziła i sama twierdzi, że w innych obszarach nie ma takiej dużej pewności siebie. Jeśli miałaby wyjść na przykład przed dużą publiczność, to tego nie trenowała, więc mogłoby to jej spowodować, że czułaby strach, czułaby lęk. Natomiast nie oznaczało to tego, że ona nie podejmie tego wyzwania, ale będzie musiała się do niego przygotować. Będzie musiała potrenować. Niemniej, nie zniechęca jej to do tego, żeby nauczyć się w tym obszarze też swojej pewności siebie, być tą osobą pewną siebie. Podsumowując tą lekcję… To pewny siebie człowiek jest silny, odważny, bazuje na faktach, wie czego chce i co mu jest potrzebne, ma orientację w tym, co się dzieje dookoła, przy tym widzi szerszy obraz tego wszystkiego. I tą perspektywę, bo w pewności siebie wcale nie chodzi o butę, arogancję czy nieomylność. Przede wszystkim chodzi o samoświadomość. 

Tak właśnie się dzieje, że gdy w jakimś aspekcie – czy to sportowym, biznesowym, czy codziennych prac – ćwiczymy coś, powtarzamy, to po pewnym czasie tworzy nam się tam pewność siebie. Ale w innych obszarach możemy już tej pewności siebie nie czuć, co nie oznacza, że nie możemy się jej nauczyć. Pamiętam kiedyś taką wypowiedź jednego z siatkarzy reprezentacji Polski. Nie opowiadam o tym, że on jako siatkarz fantastycznie wchodził na boisko, robił blok, stawał do rywalizacji z Brazylijczykami, Francuzami i nigdy się nie bał. Czuł, że jest pewny siebie, bo wiele godzin spędził na treningach. Ale kiedy chodziło o kontakty międzyludzkie, a dokładniej o rozmowę z dziewczynami, to był bardzo nieśmiały i kiedy umówił się pierwszy raz ze swoją już żoną na spotkanie, to w tamtym momencie ona przez 3/4 spotkania mówiła, a on tylko odpowiadał. Ale mówi, że dzięki temu, że spotkał taką gadułę i taką pewną siebie w kontaktach międzyludzkich osobę, to też nauczył się tego i teraz nie ma jakiejś większej tremy. Potrafi rozmawiać czy udzielać wywiadów z uśmiechem i nie ma czegoś takiego, że bardzo mocno bije mu serce w tym czasie.

Odnośnie tej buty czy też arogancji… Jest taka grupa wiekowa mężczyzn – to my, kiedy mamy 17 do 25 lat, tak gdzieś się to liczy. Jesteśmy grupą, która najczęściej popełnia wypadki drogowe. Jesteśmy grupą, która najczęściej płaci mandaty za przekroczoną prędkość. Bo kiedy zdajemy egzamin na prawo jazdy, to my faceci mamy taką w sobie nieśmiertelność, nawet nieprzewidywalność, i taką właśnie arogancję, że potrafimy bardzo dobrze jeździć. Ale to nie jest poparte ilością godzin na torze wyścigowym. To jest po prostu zbudowane z naszej fantazji, że my od razu potrafimy tak dobrze jeździć, no i często jest rozczarowanie. Jeżeli rozczarowanie jest tylko na skasowaniu auta czy też zapłaceniu wysokiego mandatu, to jest najmniejszy problem. Gorzej, kiedy ucierpimy my czy ucierpią też inni użytkownicy ruchu drogowego. Więc czasami jest tak że ktoś ma wybujane ego, wybujane myślenie o samym sobie i tylko przyjmuje, że wszystko robi dobrze, ale nie chce nawet otrzymać feedbacku od innych i to powoduje, że tworzy się jego arogancja, że tworzy się pycha. Można powiedzieć, że to trochę osobowość taka narcystyczna, ale już nie chcę tutaj wchodzić w tę część taką psychologiczną związaną z pewnymi deficytami. Może o narcyzmie jakiś osobny podcast w którejś tam kolejnej rozmowie. Więc chodzi o to, że mamy świadomość tego, że w jakichś obszarach jesteśmy dobrzy, a w jakichś obszarach nie i to nie świadczy o tym, że mamy być niepewni siebie, bo właśnie pewność siebie, zdrowa pewność siebie to jest świadomość, to jest doświadczenie, to jest umiejętność przyjmowania też krytyki, bez obrażania się. Mateusz Grzesiak w jednej ze swoich książek „Pewność siebie” napisał, że „lubię stwierdzenie mówiące o tym, że dochodzenie do pełnej pewności siebie potrzebuje dojrzałości, czyli pomiędzy różnymi obszarami mojego ja, ale też pewność siebie to świadome i skuteczne zarządzanie ekosystemem różnych części naszej psyche”. I właśnie jednym z ważnych obszarów naszego „ja”, mojego „ja” jest poczucie własnej wartości. Poczucie własnej wartości jest stanem, który powstaje na podstawie ogólnej oceny, jaką sobie wystawiamy na własny temat. Poczucie naszej wartości wpływa na nasz nastrój. Przez to na nasze zachowanie i wysokie poczucie własnej wartości pozytywnie oddziałuje na nasze działanie i podnosi naszą pewność siebie. Natomiast niskie poczucie własnej wartości negatywnie wpływa na nas, na nasze działania. Często wtedy stajemy się krytyczni, jesteśmy opryskliwi, wulgarni czy też bardzo agresywni w stosunku do innych. Bo jeśli dobrze o sobie myślimy, wtedy częściej skupiamy się na dobrych, pozytywnych rzeczach i też działaniach. Co za tym idzie – budujemy swoją pewność siebie i tolerujemy, czy też jesteśmy zgodni, że inni ludzie też osiągają sukcesy, też robią coś dobrze jak my i to w ogóle nie wpływa na nas. Przecież na rynku treningu mentalnego jest bardzo dużo trenerów. Przecież na rynku coachingu jest dużo też coachów, i w każdym innym zawodzie. I kiedy my mamy to niskie poczucie własnej wartości, okazuje się, że każdego traktujemy jak wroga. Każdy jest dla nas wielką konkurencją i najlepiej chcielibyśmy to jak najszybciej zniszczyć. Tak kolokwialnie. A z drugiej strony możemy z nimi tworzyć wspaniałe projekty, wspaniałe relacje. I wiedząc, że my w jakimś aspekcie jesteśmy mocniejszy, a druga osoba w innym, to możemy razem stworzyć coś wspaniałego, coś cudownego. Bo właśnie poczucie własnej wartości daje nam możliwość do tego, że wiemy, że pomimo błędów, które popełniliśmy w życiu, jesteśmy w gruncie rzeczy fajnymi ludźmi, wartościowymi osobami. Wiemy o tym, że są gorsze momenty, że przechodzimy kryzysy, że ponosimy porażki, że inni też tak mają. Co ważne, akceptujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy, jednocześnie pamiętając o tym, że dajemy sobie prawo do zmiany, do zmiany poglądów, do zmiany naszych zachowań, do wzmacniania siebie w jakichś obszarach, ale nie krytykujemy siebie ciągle: bo ja to jestem taki, bo mi się nigdy nic nie udaje, bo ja zawsze mam słomiany zapał i tak dalej, i tak dalej. Dużo jest takich przykładów. Ważnym elementem tego naszego poczucia własnej wartości i pewności siebie jest przekonanie, że jakkolwiek by się nie działo, my sobie poradzimy. Czyli to, co mówiłem wcześniej: zaufanie do siebie. Znajdziemy sposób – czy mówiąc bardziej potocznie – coś wykombinujemy, tak po polsku, nie? Znacie to – to się załatwi, to się wykombinuje. Ale to jest też zaufanie do siebie. To jest też dla nasze doświadczenie życiowe, że sobie poradzimy w różnych trudnych sytuacjach. Takie stwierdzenie na treningu mentalnym słyszałem, kiedy chodziłem na Akademię trenerów mentalnych, że: trudno pokonać kogoś, kto nigdy się nie poddaje. Tak samo trudno stracić pewność siebie osobie, która wierzy, że zawsze znajdzie sposób. Powtórzę to raz jeszcze: trudno pokonać kogoś, kto nigdy się nie poddaje. Tak samo trudno jest stracić pewność siebie osobie, która wierzy, że zawsze znajdzie sposób. 

Ciekawie to opisuje (poczucie własnej wartości) Nathaniel Branden w swojej książce „6 filarów poczucia własnej wartości”, które są niezbędnymi elementami do zbudowania pełnej, pełnego poczucia własnej wartości i każdego z nich. (Wydaje mi się, że w przyszłości zrobię osobny odcinek podcastu).

Pierwszy to praktyka świadomego życia. „Jeśli nie uświadomimy sobie w wystarczającym stopniu swych działań, jeśli żyjemy bezmyślnie, spotyka nas nieuchronna kara w postaci zaniku poczucia własnej skuteczności i szacunku do siebie” – tak pisze w swojej książce. Ponieważ świadome życie charakteryzuje się chęcią poznania świata, uczenia się o tym świecie, poszukiwania oraz samopoznania. I właśnie takie świadome życie daje nam też możliwość do aktywności naszego umysłu. Do tego, żeby myśleć, żeby analizować i żeby rozumieć.

Drugi z filarów to praktyka samoakceptacji. Samoakceptacja – według Brandena – dzieli się na kilka poziomów. Pierwsze: bycie własnym sprzymierzeńcem, czyli szacunek i troska o siebie. Po drugie: zrozumienie i zaspakajanie swoich potrzeb, swoich marzeń. I trzecie: umiejętność współczucia i bycia przyjacielem dla samego siebie. Oj, to jest temat rzeka. Uwielbiam to! Bycie przyjacielem dla samego siebie. Wiecie, że kiedy zaczynałem swoją terapię, kiedy od nowa budowałem swoje poczucie własnej wartości, to chyba nikt tak surowo nie oceniał siebie jak ja sam. Nikt nie chciał się godzić ze swoimi słabościami, jak ja sam chciałem je od razu przekuwać w mocne strony, żeby wyzbyć się tego wszystkiego, co jest we mnie. Co wtedy mi wydawało się jest niewłaściwe. I powiem wam, że jak zaakceptowałem, że są elementy, w których mam słabość i że są części mnie, w których nie jestem mocny. A nawet, że mam też część mnie, która jest bardziej kobieca na pierwszy rzut oka, mogłoby się wydawać, niż męska. Wow, to dopiero było fantastyczne spotkanie z samym sobą i uczenie się tej przyjaźni. I stanie się tym swoim najlepszym przyjacielem.

Trzecim filarem to praktyka odpowiedzialności za siebie. Praktyka, podkreślam, czyli to jest przejęcie kontroli nad swoim życiem i nabranie przekonania, że nikt poza nami nie może być za nie odpowiedzialny, czyli nie przerzucamy odpowiedzialności już na innych. Tylko po prostu mierzymy się, bierzemy to tak na przysłowiową klatę. Biorąc swoje życie we własne ręce, człowiek odzyskuje nad nim nadzór ze wszystkimi pozytywnymi, jak i negatywnymi tego konsekwencjami. To jest cudowność, kiedy uczymy się tej odpowiedzialności za siebie, kiedy nie przerzucamy już tej odpowiedzialności na innych, kiedy nie mówimy: bo wczoraj była zła pogoda i przez to mi się coś tam nie udało. Bo Grażynka nie przygotowała tego i ja nie mogłem przygotować tamtego, bo Stefan coś tam nie zrobił, to ja nie mogłem zrobić dalej i tak dalej, i tak dalej. Odpowiedzialność za siebie – cudowne, mocne narzędzie coachingowe, treningu mentalnego, poczucia własnej wartości, pewności siebie. Jeszcze raz praktyka odpowiedzialności za siebie.

Czwarty z filarów to praktyka asertywności. Szanowanie własnych pragnień, potrzeb wartości i poszukiwanie właściwych form wyrażania ich w życiu codziennym. Tak, asertywność jest bardzo istotna w poczuciu własnej wartości. Bo asertywność to gotowość stawiania siebie na pierwszym miejscu, gotowość stawania w swojej obronie, czy też bycia otwartym na to, kim jestem i traktowania siebie z szacunkiem we wszystkich relacjach z ludźmi. Asertywność – coś, czego powinniśmy uczyć się w szkole podstawowej (może kiedyś…).

Piątym filarem poczucia własnej wartości – według Brandena – jest praktyka życia celowego. Poczucie celowości w dużym stopniu eliminuje brak odpowiedzialności za własne życie. Jeśli ktoś żyje celowo, to wykorzystuje swoje talenty i umiejętności tak, aby osiągnąć wyznaczone przez siebie cele. Jeszcze raz to przeczytam: Jeśli ktoś żyje celowo, to wykorzystuje swoje talenty i umiejętności tak, aby osiągnąć wyznaczone przez siebie cele.

Szósty filar to praktyka prawości. „Życie zgodne z własnymi wartościami, przestrzeganie własnych zasad w swoich czynach to życie prawe. Nie możemy odczuwać wysokiego poziomu własnej samooceny, jeśli nie żyjemy zgodnie ze swoim systemem wartości”. Choć to ostatni z filarów, wydaje mi się, że najważniejszy w poczuciu własnej wartości. Bo ludzie, którzy mają poczucie, że robią coś dobrego dla świata, że dają z siebie więcej niż biorą, czują się szczęśliwsi i silniejsi. I tutaj od razu przychodzi mi na myśl pewne ćwiczenie. Trzeba wypisać trzy cechy, które w sobie najbardziej lubisz. Aby to sobie ułatwić, warto zadać sobie takie pytania pomocnicze: dlaczego jestem dobrym człowiekiem?, jakie są moje największe zalety?, co czyni mnie dobrym przyjacielem, mężem, bratem, siostrą czy też rodzicem?. I ciąg dalszy tego ćwiczenia to zawsze, gdy będziesz myśleć o tych cechach, to spójrz na swoje odbicie w lustrze. I powiedz pewnym głosem: lubię siebie, akceptuję siebie, kocham siebie. Może się to wydawać na początek nienaturalne, ale jeżeli nikt nam tego wcześniej nie mówił, albo bardzo rzadko nam to mówił, to my potrzebujemy sami siebie wzmocnić. Nawet najbardziej pewne osoby, najbardziej pewne siebie, z wysokim poczuciem wartości, jeśli dołączą do grupy ludzi, którzy ciągle krytykują, którzy ciągle narzekają, krzyczą, ich językiem jest język wrogości, poniżania, to nawet do takiej osoby może się coś przykleić. Fajnie o tym mówi Marcin Capiga, który wspomina, że to jest jak z autobusem, w którym jedziesz. Jesteś zdrowy, masz wysoką odporność na wszystkie bakterie, dbasz o swoje zdrowie, ćwiczysz regularnie, dobrze się odżywiasz. Jedziesz w autobusie, w którym jest pełno chorych osób, które kichają, kaszlą, ty jeden jesteś tam zdrowy, Pomimo tego, że masz wysoką odporność, to jeśli będziesz tam długo przebywał, to i ciebie może złapać to przeziębienie czy ta grypa, czy to kichanie, do ciebie się też może jakiś wirus przykleić. I tak samo jest właśnie z naszym poczuciem naszej wartości, z pewnością siebie, że jeśli w naszym towarzystwie, w naszym środowisku pojawiłoby się tak dużo ludzi o negatywnej strukturze, którzy tylko krytykują, obwiniają innych, źle o nich się wyrażają – to do ciebie też się może coś przykleić. Ty w końcu też pójdziesz tą niechcianą drogą, w której sam siebie zaczniesz obwiniać, przestaniesz się doceniać, przestaniesz mówić o sobie dobrze. Więc warto zwrócić uwagę z kim my się spotykamy, z kim my spędzamy czas, jacy ludzie są wokół nas. I to my mamy wybór, to my mamy wybór tego z kim chcemy spędzać czas. Nawet jeżeli w naszym najbliższym otoczeniu, w naszej najbliższej rodzinie są ludzie, którzy ciągle krytykują, którzy ciągle wszędzie na zewnątrz widzą problem, nie widzą w sobie problemu – tylko wszyscy ci ludzie na zewnątrz, cały świat, wszyscy są niedobrzy, bo im coś tam nie poszło – no to znaczy, że trzeba spędzać z nimi jak najmniej czasu, czyli przyjechać na święta jedne, drugie, może na jakiś weekend. Po prostu nastawić swoją taką ogniową tarczę, nie wchodzić w dyskusję, posiedzieć trochę, wypić kawę, herbatę, zjeść przysłowiowy serniczek, pożegnać się.

Jeśli chodzi o pewność siebie, przypomniała mi się jeszcze taka jedna kwestia związana z tym, że trzeba odróżnić to, że my nie czujemy się pewni siebie w jakimś obszarze, bo tego nie potrafimy, bo tego nie umiemy, od tego, że ktoś nam tak powiedział. I tutaj przychodzi mi historia, w której to słyszałem o tym, jak młody chłopak poszedł na lekcje tańca i usłyszał tam od trenera, że: nie masz drygu, nie masz tego czucia muzyki, ty po prostu źle tańczysz, no raczej się nie nadajesz do tego, raczej znajdź sobie inny sport. No i on tak szedł przez swoje życie, przez jako okres nastoletni, kiedy chciał iść potańczyć to zawsze słyszał ten głos trenera i nie próbował. No i kiedy miał tam lat 20 parę, spotykał się już z dziewczyną, planowali ślub i ona mu powiedziała, że: No dobra, ale ty tak nie chcesz tańczyć, to żeby chociaż fajnie nam wyszedł pierwszy taniec, pójdźmy do jakiejś szkoły tańca. No ale on się bronił, wzbraniał, wymyślał tysiąc rzeczy, ale w którymś momencie poszedł. Powiedział: no dobra, no to ja pójdę na pierwsze lekcje samemu, żeby ciebie dogonić w tym rytmie, w tym wszystkim. No bo chciał popatrzeć czy w ogóle ma to sens, no i poszedł na lekcje. Instruktorka powiedziała: no dobra, to zaczynamy tańczyć. Pokazała mu pewne ruchy, on zaczął to wykonywać, ona się tak przyglądała, on już taki trochę sparaliżowany, mówi: zaraz usłyszę to, co słyszał wcześniej. A ona powiedziała: Wiesz co, masz fajne czucie rytmu, masz fajne czucie tej muzyki, ale ty masz swój taki indywidualny, specyficzny, taki wyjątkowy talent, ty chcesz stworzyć swoje takie ruchy. I on wtedy: Wow! Ktoś mu to totalnie odwrócił. I już to, co słyszał wcześnie, co słyszał jako dzieciak, że się nie nadaje, zostało rozwalone na części pierwsze, zostało po prostu wymazane. I on już przyjął tą inną koncepcję. On zrozumiał, że ktoś, ten instruktor mógł nie widzieć tego wszystkiego, ale ta dziewczyna pokazała mu, że on ma talent, że on się bardzo szybko uczy, że on tańczy, tylko nie tańczy tak samo jak wszyscy – odtworzeniowa. On po prostu ma swój indywidualny sposób. I my mamy wiele takich historii w swoim życiu, więc ja lubię zadawać pytanie sobie, ale też klientom, z którymi pracuję: Kto ci to kiedyś powiedział? Kto ci przyłożył tą łatkę, że tego nie potrafisz, czy tego nie lubisz, czy też nie umiesz? Czy to języków obcych, czy to zarządzania biznesem, czy czegokolwiek innego? Ty się do tego nie nadajesz! Ty nigdy nie będziesz umiał tego zrobić i tak dalej. Dostajemy takie informacje. I teraz jest pytanie: czy my idziemy przez całe życie z tym, że tak nie potrafimy, czy po prostu wyznaczamy sobie drogę, rozbijamy ją na jak najmniejsze części i zaczynamy pracować – jeśli nie samemu, to z pomocą kogoś. Czyli to, co wspominałem w poprzednim podkaście o dźwigach treningu mentalnego, że może znajdź kogoś, kto jest już w tym dobry, podpatrz jak to robi, możesz przeczytać jego książkę, możesz wejść na jego stronę internetową, YouTube, podkast, cokolwiek innego, a może po prostu umów się na spotkanie i stwórzcie jakąś drogę do tego, żeby nauczyć się tego, czego chciałbyś się nauczyć, w jakim obszarze chciałbyś wzmocnić swoją pewność siebie. To, co już było na początku: zastanów się, co byś chciał robić lepiej. Co byś chciał robić z większą pewnością siebie? To jest dobrze postawione pytanie.

Teraz chciałbym się odnieść jeszcze, na koniec już, do jednej kwestii – kwestii związanej z porażkami. (O tym będzie osobny podcast, bo to jest dosyć złożona sprawa). Prawo do porażki, prawo do popełniania błędów, prawo do tego, że nie wszystko wiemy, że my się ciągle uczymy i nadal możemy nie wiedzieć już rzeczy. I każdy z nas tak ma, że w jakimś aspekcie dużo wiemy, a w innym totalnie nie i zgłaszamy się do kogoś innego. Ale tutaj chcę powiedzieć o tym, żeby przeramować sobie problem. Jest takie ćwiczenie, w którym zadajemy sobie pewne pytania, czyli mierzymy się z jakimś wyzwaniem, które nam nie poszło tak jak zakładaliśmy i możemy sobie zadać pierwsze pytanie: czego mnie to uczy? Czego mnie to uczy? Później zadajemy sobie drugie pytanie: co to wnosi nowego do mojego życia? Następnie: przed czym ono mnie ostrzega, przed czym ta porażka mnie ostrzega? Czwarte: jakie niesie dla mnie korzyści to doświadczenie. Nie myślenie już o tym, że co tam w przyszłości zrobię, nie. Jakie niesie dla mnie teraz, tutaj. I pytanie numer pięć: co zrobię inaczej, lepiej następnym razem? I dobrze jest to wszystko rozpisać, usiąść, przeanalizować, rozpisać, przeramować tą całą sytuację. I zobaczycie jak dużo rzeczy można wyciągnąć na przyszłość, jak dużo rzeczy można z tego w danym momencie odtworzyć, zobaczyć. Ja lubię też robić po takim doświadczeniu, przed kolejną jakąś próbą, wyzwaniem, kiedy mam jakiś swój projekt, to wyobrażam sobie, że. zrobiłem już ten projekt, że dotarłem do miejsca, w którym osiągnąłem założony cel. Następnie odwracam się na swojej linii czasu. To jest wszystko w wizualizacji, czyli robię wcześniej jakąś pięciominutową relaksację, siadam sobie wygodnie w fotelu, mam gdzieś obok notatnik, kiedy potrzebuję coś zanotować, i odwracam się i odwracam się i odtwarzam kroki, które były wcześniej. Czyli krok przed osiągnięciem sukcesu, później dwa kroki wcześniej, trzy kroki, pięć, dziesięć. Rozpisuję, co tam się wydarzyło. Jakie po drodze mogły mi się przytrafić problemy – wypisuję to sobie wszystko – jakie mogłem napotkać trudności, czy to z mojej strony, czy z zewnątrz. Trochę to zajmuje, w zależności od projektu może to być tak, że będziecie to rozkładać przez kilka dni, i tam znajdziecie bardzo dużo odpowiedzi. Fajnie, coś działa, bo później można wypisać na tablicę wszystko, co wam przyszło do głowy, zrobić jeszcze burzę mózgu z zespołem (jeśli macie jakiś zespół), czy też poprosić kogoś znajomego o to. Wtedy wypisujecie sobie rzeczy, które trzeba zrobić, na które warto zwrócić uwagę i to pomaga w jakiejkolwiek strukturze. To, co mówiłem: nauka wystąpień publicznych – też można w ten sposób zrobić. Czy chcielibyście wystąpić na jakimś dorocznym balu w firmie, powiedzieć fajne wystąpienie? No to jak się do tego przygotować? Najpierw sobie wyobrażamy, że już tam jesteśmy, że powiedzieliśmy – wow, wyszło fantastycznie. I teraz odwracamy się: jaki był krok przed tym, zanim wystąpiliśmy na tym przed wystąpieniu? No pewnie dzień wcześniej powtarzaliśmy to na próbie. Później, dwa dni wcześniej, robiliśmy jeszcze ostatnie poprawki, a tydzień wcześniej mierzyliśmy ostatni raz garnitur czy sukienkę, a później są kolejne kroki, kiedy mieliśmy już napisany cały scenariusz, kiedy mieliśmy to wszystko układane, kiedy trenowaliśmy z jakimś trenerem, czy to na spotkaniach Toast Masters, czy wyznaczyliśmy sobie jakieś mentora, z którym pracujemy i tak dalej, i tak dalej. Każdy projekt tak można rozwalić.

Warto by było jeszcze powiedzieć o jednej kwestii związanej z poczuciem własnej wartości, z budowaniem pewności siebie. Powinienem tutaj powiedzieć jeszcze o krytyku wewnętrznym. Okazuje się, że nie ma dwóch takich samych wewnętrznych krytyków. Każdy z nas doświadcza tej części w inny sposób. Krytyk wewnętrzny mocno działa na tych, którzy doświadczali krytyki jako dziecko. No, większość z nas wychowała się w jakiś dysfunkcyjnych rodzinach. To nie wynikało z faktu, że wszystkie były patologiczne. Wynikało to z faktu takiego, że nasi rodzice, nasi dziadkowie nie mieli jakiejś wiedzy, jak wychowywać dzieci i to nie chodzi o wychowywanie bezstresowe, tylko takie, w którym wspierają nas, w którym dają nam dobry feedback, dobrą informację, dbają o to, żebyśmy potrafili doświadczać, popełniać błędy i żeby nie było karcenia za to, że ktoś popełnia błąd. Tak jak to często dzieje się w szkole, ale pomińmy ten temat. Tutaj chcę wam przytoczyć takie zestawienie, jaki może występować krytyk wewnętrzny u nas. O tym mówi psycholog Jay Earley, on wyróżnił siedem rodzajów takich krytyków. Każdy z nas może mieć jednego lub więcej, który u nas występuje. No i taki pierwszy to jest perfekcjonista – chce, abyś robił wszystko bezbłędnie, ma bardzo wysokie standardy, a gdy ich nie spełniasz, atakuje i mówi, że twoje działania nie są wystarczająco dobre. Często występuje pod słowami: postaraj się bardziej, nigdy nie zrobisz tego dobrze. Znacie takiego gościa u siebie w głowie? Drugi to kontroler. Kontroluje kompulsywne zachowanie, na przykład objadanie się czy sięganie po używki. Gdy zrobisz jedną z tych rzeczy, zacznie cię obwiniać i krytykować: znowu to zrobiłeś, znowu to zrobiłaś, powinieneś się wstydzić, już nigdy się od tego nie uwolnisz. Trzeci – zadaniowiec. Motywuje cię – tak w cudzysłowie – poprzez wmawianie ci, że jesteś leniwy, że nic nie osiągniesz, że brakuje ci kompetencji. Często mówi głosem: jesteś zwykłym, śmierdzącym leniem; weź się w końcu do roboty! Pomimo tego, że pracowałeś już 10 godzin i chcesz odpocząć, to on do ciebie tak mówi: nie zasługujesz na odpoczynek, dalej, musisz mocno pracować. Czwarty to podkopywacz. Podcina ci skrzydła, aby uchronić się przed ryzykiem porażki, obniża twoje poczucie własnej wartości, samooceny, czego efektem jest paraliż i brak działania. Często mówi głosem: nie jesteś nic wart, nawet nie próbuj, bo i tak ci się nie uda; ty zawsze nie kończysz zadań. Piąty – to niszczyciel. Atakuje Twoje poczucie własnej wartości, mówiąc, że nie powinieneś istnieć. Często mówi głosem: nie powinieneś się nigdy urodzić, jesteś jedną wielką porażką. Szósty – obwiniacz. Obwinia cię za określone działania i decyzje, których się podjąłeś lub których się nie podjąłeś w przeszłości. Często mówi głosem: jak mogłeś tak zrobić?, będziesz tego żałować do końca życia! I siódmy – kształtujący. Ma na celu sprawić, abyś wpasował się w określone społeczne ramy. Atakuje, gdy nie wpasowujesz się w schematy. Często mówi głosem: nie rób z siebie głupka, co inni sobie o tobie pomyślą. 

I bardzo ważne, żeby zrozumieć, że działa w nas krytyk wewnętrzny. Zdać sobie z tego sprawę. Najlepszą drogą do uwolnienia się od niego jest rozmowa i nawiązanie relacji, bo wtedy krytyk staje się naszym wsparciem, a ty odzyskujesz pewność siebie i energię, chęć do działania, odwagę do działania. I cokolwiek byś nie robił, ten krytyk może u ciebie występować; każdego z nas może występować. Ale żeby złagodzić jego działanie to tak, jak już chwilę wcześniej powiedziałem: warto zatrzymać się, warto z nim porozmawiać.  I tutaj mam takie ćwiczenie, które przygotowałem: Wypełnij swój raport katastrofy. Jaki jest obecnie twój największy problem? Twoje największe zmartwienie? Następnie napisz: jaki jest najgorszy możliwy scenariusz, który może się wydarzyć? A teraz – jeżeli najgorszy scenariusz się ziści, w jaki sposób ciebie to dotknie? Czy jesteś w stanie z tym żyć? Oczywiście, że tak! I teraz natychmiast podejmij działanie, aby najgorszy scenariusz się nie potwierdził. I czwarte – podejmie działanie, abyś nie miał czasu na zamartwianie się, co trzeba dodać – po prostu do roboty.

Podsumowując… Pamiętaj o tym, że pewność siebie – to droga. To są różne obszary. W jednych mamy więcej pewności siebie, w drugich – mniej. Ważne, żeby uświadomić sobie, w których obszarach chcemy wzmocnić swoją pewność siebie i nad tym pracować. Pewność siebie to wewnątrzsterowność, świadomość tego, co robimy, świadomość tego, że to my jesteśmy odpowiedzialni za nasze życie, że to my jesteśmy odpowiedzialni za to, jak w tym życiu funkcjonujemy. To jest umiejętne myślenie o sobie, więc warto rozmawiać, nawet ze swoim krytykiem wewnętrznym. Warto stosować afirmacje. Warto mówić do lustra i patrzeć na siebie, i mówić do siebie dobrym głosem, dobrym językiem, pozytywnym i chwytać się myśli tych pozytywnych, a te krytyczne – pozwolić im odpłynąć, tak jak w medytacji: w której przypływają myśli, pozwalamy im, żeby nie zatrzymywać się na nich, tylko, żeby odpływały. Pamiętajcie o tym, że jest w nas krytyk wewnętrzny i warto z nim pogadać, warto z nim popracować. Pamiętajcie o tym, że mamy prawo do tego, żeby czuć się zmęczonym, że nie wszystkie zadania nam od razu wyjdą. Pamiętajmy o tym, że mamy prawo do popełniania błędów. Mamy prawo do nie wiedzenia czegoś. Dużo rzeczy możemy nie wiedzieć i pamiętajcie wreszcie o tym, że każdy z nas jest inny. Każdy z nas zaczyna z innego miejsca i porównywanie się do kogokolwiek nie wzmacnia naszej pewności siebie. Co innego jest z inspiracją – można się inspirować.

Moi drodzy… Na dziś to tyle. Zapraszam was na kolejny odcinek, który najprawdopodobniej ukaże się za dwa tygodnie. To będzie kolejna część o treningu mentalnym. A dzisiaj… A dzisiaj proszę was o to, żebyście posłali to w świat dalej, żeby informacja o pewności siebie, o tym jak ją budować, jak ją wzmacniać, dotarła do tych, którym jest potrzebna. Więc wielka moja prośba i z góry dziękuję za to. Subskrybujcie, udostępniajcie, polecajcie go dalej.

Do usłyszenia, do zobaczenia, cześć!

A, jeszcze zapomniałem… Wejdźcie na moją stronę: www.jarekbrzozowski.com. Tam jest dużo ciekawych informacji, spotkań, gdzie możemy się zobaczyć, wyjazdów w góry, mental campów, treningów biegowych. No dobra, koniec. Do usłyszenia, cześć! 

 

Scroll to Top